środa, 26 lutego 2014

Rozdział 10

Domek,w którym się zatrzymali był bardzo ładnie urządzony.W odcieniach kremowego i beżu.Okolica była przepiękna.Domek położony na obrzeżach miasta,oddalonego od Stratford 200 kilometrów.Blisko lasu.Było idealnie,taki dom marzeń.Bella nie mogła się napatrzeć.Już pierwszego dnia Justin zabrał ją na romantyczny spacer.Bawiła się świetnie.
Chaz również rozpieszczał Clary. Zabrał ją na romantyczną kolację do miejscowej restauracji.Wynajął całą salę tylko dla nich. 
Ryan i Jane jeszcze nigdzie nie wyszli,ale to co chłopak dla niej szykował przejdzie wasze najśmielsze oczekiwania. 
*** 
Była 19.00 przyjaciele siedzieli w salonie,oglądając telewizję.Byli wszyscy,oprócz Ryana. 
-Nie wiecie gdzie Ryan? - zapytała Jane. 
-Sprawdź w waszej sypialni - rzucił Chaz. 
Ciemnowłosa wstała i skierowała się do wskazanego pomieszczenia. 
Wbiegła po schodach na górę. 
Rozejrzała się po pomieszczeniu,ale nie zauważyła tam swojego chłopaka. 
Zobaczyła pudełko leżące na łóżku.Podeszła do mebla i chwyciła ową rzecz w swoje drobne dłonie. 
"Dla Jane" - karteczka,o takiej treści leżała na łóżku. 
Otworzyła pudełko i wyciągnęła z niego piękną sukienkę. 
"Ubierz ją i wyjdź na zewnątrz.Tam będzie czekała następna wskazówka. Ryan
Dziewczyna pobiegła pod prysznic,po czym uczesała swoje długie,brązowe włosy.Zawsze lekko jej się falowały,więc była gotowa po 30 minutach. 
Było za zimno na szpilki.Po chwili zastanowienia założyła botki.Wyjęła z walizki ramoneskę.W międzyczasie pomalowała się lekko. 
Spojrzała na siebie w lustrze po czym wyszła z domu. 
Przed domem stała czarna limuzyna. 
-Pani Jane Blue? - zapytał mężczyzna,który stał przy pojeździe.
Dziewczyna lekko skinęła głową. 
-Zapraszam - powiedział otwierając drzwi. 
Powiedziała ciche "dziękuję",po czym weszła do limuzyny. 
Samochód jechał przez około 30 minut,po czym lokaj ponownie otworzył jej drzwi. 
-Dziękuję - ponownie powiedziała,a ten wręczył jej kopertę. 
"Ścieżka z płatek róż cię poprowadzi.Czekam tam.Ryan
Blue uniosła głowę,po czym ujrzała płatki czerwonych róż.Szybkim krokiem ruszyła wzdłuż ich.Po chwili weszła do jakiegoś budynku.
Spojrzała na kelnera,a on wskazał jej ręką kierunek,w którym miała iść. 
Poszła w wskazanym kierunku. 
Weszła do dużego pomieszczenia.Stał tam jeden stolik.Panował półmrok.
Wyczuwalna była romantyczna atmosfera... 
Stał tam jej Ryan,w garniturze.
Można było usłyszeć cichą muzykę... 
Podszedł do niej i objął w pasie.Zaczęli tańczyć,a przy końcu piosenki pocałowali się czule w usta. 
Zaprowadził ją do stolika,uklęknął na jedno kolano i zapytał: 
-Jane Blue,czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie? 
-Tak - odpowiedziała z uśmiechem.
Włożył jej pierścionek na palec i czule pocałował. 
*** 
Kiedy Jane wyszła do toalety,Ryan postanowił zadzwonić do kumpli. 
-I co? I co? - krzyknął Bieber,kiedy tylko odebrał.  
-Zgodziła się ! 
-Tak !!! - Butler usłyszał Chaza i po prostu się zaśmiał.  
*** 
Ta dam !!! 
Rozdział 10. 
Do następnego... 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY.


niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 9

Trzy dni później Bella znowu mieszkała u Biebera. Oboje zrozumieli jak ważna jest miłość i jak łatwo można ją stracić.
Teraz Justin rozpieszczał Bellę jak tylko mógł - codziennie romantyczne kolacje,wieczory filmowe,spacery.Zachowywał się jak chłopak idealny.
Razem z Chazem i Ryanem planowali wyjazd na narty.Znaleźli nawet miejsce,gdzie mogliby się zatrzymać.Chcieli zrobić niespodzianki swoim ukochanym. 
-Cześć kochanie - powiedziała Bella,która wróciła przed chwilą z rozmowy o pracę.Zakończyła się pomyślnie.Dziewczyna znowu pracowała w butiku,gdzie pracowała zanim wyjechała. 
-Cześć piękna - odpowiedział wstając,z krzesła.Podszedł do niej i czule pocałował. 
-Jak minął dzień? - zagadnął. 
-Dostałam pracę - pisnęła ucieszona. 
-Świetnie - klasnął w dłonie. 
-A jak z tobą? 
-Mam dla ciebie niespodziankę. 
-Jaką? - uniosła brew.  
-Zobaczysz wieczorem - puścił jej oczko. 
-Przecież jesteśmy umówieni z Chazem,Clary,Jane i Ryanem - pokiwała głową. 
-I o to chodzi - posłał jej jeden ze swoich słynnych uśmiechów. 
-Obejrzymy jakiś film? - zapytał. 
-Mam dość filmów - jęknęła. 
-Okay - wzruszył ramionami Bieber. 
Do 19.00 siedzieli i rozmawiali na wszystkie tematy. 
*** 
Paczka przyjaciół już od 2 godzin siedziała w domu Biebera i Belli. 
-Okay dziewczyny - klasnął w dłonie Chaz. 
-Mamy dla was niespodziankę - dodał Ryan,szeroko się uśmiechając. 
-Jedziemy na dwa tygodnie w góry - krzyknął Bieber,a chłopcy zaczęli klaskać. 
Dziewczyny wybuchnęły śmiechem,po ich klaskaniu.Ale po kilku minutach się uspokoiły. 
-Ale my pracujemy - zauważyła Jane. 
-Wszystko załatwione.Macie urlop na dwa tygodnie - objął ją ramieniem Butler. 
-Świetnie - pisnęła Bella. 
-Kiedy wyjeżdżamy? - zagadnęła Clary. 
-Jutro wieczorem - oznajmił Somers,no co usłyszał tylko głośne "CO?" od dziewczyn. Clary i Jane szybko wybiegły z mieszkanie,chcąc się spakować.Po chwili jednak wróciły,bo zorientowały się że zapomniały o chłopakach,którzy śmiali się z nich.Naprawdę BARDZO głośno. 
Bella też pobiegła na górę wyciągając walizkę. 
Wybrała rzeczy,które były dla niej niezbędne.Po czym poszła pod prysznic,ponieważ była już 24.00,a szła jutro do pracy. 
Bieber zrobił to samo i już po 30 minutach usypiali w swoich objęciach.  
*** 
Krótki i beznadziejny.Jak dla mnie. 
Przy okazji chciałam się wam pochwalić. *wyczujcie sarkazm* 
Dostałam pierwszego w życiu hejta. 
Anonimku,wiedz że nie ruszyły mnie twoje słowa. 
... 
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. 
Jesteście świetni... 
Do następnego !!! 
Kocham WAS!!! 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY




środa, 19 lutego 2014

Rozdział 8

NOTKA POD ROZDZIAŁEM !!! 

-Zrobiłeś to wszystko dla mnie? - zapytała Bella,po skończonym pocałunku. 
Justin skinął głową z uśmiechem. 
-Chciałem Ci pokazać,że naprawdę mi zależy - podrapał się po karku. 
-Pokazałeś - zaśmiała się,po czym ponownie go pocałowała. 
-Zrobiłem też kolację - powiedział cicho. 
"On gotował dla mnie?Musi mu BARDZO zależeć" - pomyślała włoszka. 
Chłopak pociągnął ją za rękę i po chwili siedzieli przy stole.  
Poszedł do kuchni,po czym wrócił na taras z dwoma talerzami spaghetti.
-Jak we Włoszech - uśmiechnął się,na co dziewczyna zachichotała. 
Jedli,śmiali się i rozmawiali.To był dla nich obojga wieczór idealny. 
-Justin... - zaczęła Bella - tak naprawdę,gdybyś nie zadzwonił to i tak bym przyjechała.Rozmawiałam dzisiaj z Jane i powiedziała,że łączy nas prawdziwa miłość.Dzięki jej słowom to zrozumiałam,bo pomimo błędów i tak cię kocham.
Nigdy nie przestanę.Jadąc do Londynu,myślałam że zapomnę o tobie,a naprawdę myślałam o tobie dwa razy więcej.Kocham Cię Justin - powiedziała,patrząc w jego brązowe oczy. 
-Ja Ciebie też,księżniczko - uśmiechnął się. 
Bieber wstał ze swojego miejsca i podszedł do odtwarzacza muzyki. 
Po chwili z głośników leciała piosenka Beyonce - Broken-Hearted Girl.
To była piosenka do której pierwszy raz tańczyli.  
-Zatańczysz? - zapytał wyciągając do niej rękę. 
-Oczywiście - uśmiechnęła się. 
Zarzuciła swoje ręce na jego szyję,a on położył swoje dłonie na jej biodrach. 
Poruszali się w rytm muzyki.Bella oparła głowę o jego pierś. 
"Ta chwila mogła by trwać wiecznie" - pomyśleli oboje. 
*** 
-Gdzie Bella? - zapytała Clary,kiedy wszyscy siedzieli w salonie. 
-Jest u Justina - wzruszyła ramionami Jane. 
-CO? - wytrzeszczył oczy Chaz - Przecież ona go nienawidzi.  
-Ona go kocha - zaśmiała się Jane. 
-Pewnie się pogodzili - zauważył Ryan. 
-Na pewno. - przytaknęła Jane. 
-Pewnie wymyślił coś romantycznego - westchnęła Clary z rozmarzonym uśmiechem,a Jane jej zawtórowała. 
*** 
-Dzień dobry,kochanie - uśmiechnął się Justin. 
-Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech. 
-Jak się spało? - zapytał. 
-Z tobą bardzo dobrze - pocałowała chłopaka. 
Po chwili już schodzili po schodach,żeby zjeść śniadanie.  
-Wiesz,ta piosenka do której tańczyliśmy... - zaczęła Reed,a Bieber przytaknął- Nie chcę znowu mieć złamanego serca. 
Jako,że dziewczyna siedziała na blacie,chłopak stanął pomiędzy jej nogami,oparł swoje czoło o jej i powiedział:  
- Już nigdy nie pozwolę,żebyś była zraniona. 
-Obiecuję - szepnął,łącząc ich usta w pocałunku.  
*** 
Około 11.00 Clary postanowiła zadzwonić do Belli. 
-Halo?  - odezwała się włoszka. 
-Cześć dziewczyno - zaśmiała się Clary - Co powiesz na zakupy o 14.00? 
-Z Jane? 
-Tak,jasne - przytaknęła Clary. 
-Och,czemu nie.Przyjechać po was? 
-Nie,przyjedziemy moim samochodem. 
-Ok.To do zobaczenia. 
-Pa - pożegnała się Bella,po czym zakończyła rozmowę. 
-Wychodzisz gdzieś? - zapytał Justin.  
-Umm...tak.Idę z dziewczynami na zakupy o 14.00 - uśmiechnęła się. 
-Okay to ja zadzwonię do chłopaków.Może przyjadą to pogramy w jakieś gry video - wzruszył ramionami. 
-Gry video? - uniosła jedną brew dziewczyna - Dzieciak - prychnęła i rzuciła w niego poduszką. 
-Pożałujesz - skomentował Justin,podchodząc do niej.Po chwili zaczął ją łaskotać. 
-Przestań! - krzyknęła,kiedy łzy spływały jej po twarzy. 
-Przeproś - zażądał. 
-Przepraszam - powiedziała,a chłopak zabrał ręce z jej bioder. 
Spojrzała na niego,a ten wskazywał swoje usta z uśmiechem.Zbliżyła się do niego i pocałowała. 
*** 
-Opowiadaj,co się wczoraj działo - krzyknęła Jane,kiedy przyjaciółki siedziały w ich ulubionej kawiarni. 
Bella opowiedziała wszystko ze szczegółami. 
-Awww - podsumowały przyjaciółki. 
Rozmawiały jeszcze przez chwilę i ruszyły na zakupy. 
*** 
-Wybaczyła mi - przybił piątki przyjaciołom Justin. 
Chaz i Ryan spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się do siebie. 
Zaczęli grać w gry video i rozmawiać o głupotach. 
*** 
Takim sposobem wszyscy spędzili miło dzień. 
*** 
JEDNO WIELKIE DZIĘKUJĘ.
Wczoraj było ponad 700 wyświetleń bloga.
I mam też ponad 1000 wyświetleń ogólnie,więc
jesteście wielcy. 
Chciałabym,żeby WSZYSCY którzy to czytają 
to skomentowali.
Chodzi o,to że chcę wiedzieć co sądzicie o 
rozdziałach co mogę poprawić.
Dostałam jeden komentarz,który mówił,że
to opowiadanie jest trochę zagmatwane.
Wy,też tak sądzicie..? 
 Co do rozdziału to jest średni... 
ale liczę na waszą opinię.
Jeszcze raz dziękuję,za wszystko i 
pamiętajcie 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I 
SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ 
TWARZY 
<3 
<3 









wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 7

Wszystko wydaje się takie znajome,a jednak obce.
Tak czuła się Bella podczas pierwszego tygodnia w Stratford.Kilka razy była z przyjaciółmi w kinie i na kręglach.Justin też był,ale atmosfera między nimi była ciut niezręczna.Niby się pogodzili i są przyjaciółmi,ale zbyt wiele ich łączyło,żeby rozmawiać tak jakby nic się nie stało.
Dzisiaj był piątek,a że Bella nie pracowała to siedziała na kanapie oglądając telewizję. 
Jane była w pracy,chłopcy też,oczywiście Clary również,chociaż Chaz nalegał,żeby się zwolniła.Tak,jest teraz nadopiekuńczy wobec dziewczyny. 
Czas leciał jej bardzo wolno,ale w końcu wybiła 15.00.O tej porze Jane kończy pracę,więc zaraz powinna iść. 
Ciemnowłosa przyszła do domu o 15.30.Przywitała się z przyjaciółką i postanowiła ugotować obiad.  
Bella bez zastanowienia zaproponowała pomoc i po chwili obie już przyczyniały się do zrobienia posiłku.
-Fajnie,że wróciłaś - przerwała cisze Jane. 
-Też się cieszę - uśmiechnęła się. 
-Ryan mówił,że pogodziłaś się z Justinem - zagadnęła Blue. 
-Tak...znaczy jesteśmy tylko przyjaciółmi - oznajmiła. 
-Pasujecie do siebie - wypaliła brązowooka - Szkoda,że już nie jesteście razem. 
-Wiesz,ja wróciłam tez tak trochę ze względu na niego - jąkała się Bella - Kiedy poszłam na spacer,poszłam na tą łąkę w nasze miejsce i on tez przyszedł.Powiedział,że za mną tęskni.Wiesz co ? Ja też tęsknię.To uczucie rozrywa mnie od środka.Myślałam,że jak wyjadę to zapomnę o nim.Wyleczę się z tego uczucia,ale to nic nie dało.Nawet pogorszyło sprawę. Ciągle o nim myślałam.Co u niego? Jak sobie radzi? Wiesz,co to jest,bo ja nie... 
-To prawdziwa miłość - oznajmiła Jane - Widzisz.Mimo tylu przeszkód i tak się kochacie.Nie możesz tego ukrywać.On się tego nie boi,bo teraz jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko.Kocha Cię i kiedy wyjechałaś przez pierwsze dwa tygodnie nie rozmawiał z nikim.Wychodził tylko do pracy,robił co musiał,a potem siedział w domu.Na początku myślałam,że zacznie chodzić na imprezy,ale nie zrobił tego.Wiesz dlaczego? - spojrzała na przyjaciółkę,a ta pokiwała przecząco głową. 
-Wiedział i wie,że to przez imprezy cię stracił i po prostu wiążą ze sobą złe wspomnienia. 
-Dziękuję - przytuliła Bella Jane. 
-Za co ? 
-Uświadomiłaś mi,że muszę z nim pogadać.Szczerze pogadać.  
-Leć do niego - zaśmiała się Jane. 
Jako,że była ubrana w stare dresy.Postanowiła się przebrać.Szybko pobiegła pod prysznic,po czym lekko się umalowała i ubrała.Bluzkę wpuściła w spódnicę,przez co wyglądała naprawdę elegancko.Włosy zostawiła rozpuszczone. Podpięła tylko grzywkę. 
Chwyciła swój czarny płaszczyk,torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i ruszyła do swojego samochodu.Wychodząc minęła się z Chazem i Ryanem,więc była pewna że Bieber był w domu.   
Miała do niego 40 minut drogi samochodem.Niestety był jakiś wypadek i był straszny korek.Stała w nim już 20 minut,kiedy jej telefon zadzwonił. 
"Justin" dzwoni... 
Przeczytała,więc od razu odebrała. 
-Halo? - odezwała się pierwsza. 
-Cześć Bella.Umm...zostawiłaś u mnie kilka rzeczy,więc jeśli chcesz to wpadnij po nie dzisiaj - powiedział. 
-Jasne.Już po nie jadę. 
-Okay.To...do zobaczenia - rozłączył się. 
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. 
"Teraz mam dobry pretekst" - pomyślała. 
W tym momencie korek ruszył,więc dziewczyna dotarła do domu ukochanego w 30 minut. 
Zadzwoniła dzwonkiem,ale nikt nie otwierał.Drzwi były otwarte,więc po prostu weszła.
W domu panował półmrok,a na podłodze były rozsypane płatki róż.Bella zaniemówiła.Jeśli to wszystko było dla niej - była zachwycona.  
Dziewczyna ruszyła "różaną ścieżką".Po drodze mijała bukiety kwiatów,głównie róż.Gdzie nie gdzie postawione były świece,które dopełniały całą scenografię. 
Ścieżka doprowadziła ją do tarasu.Stał tam stół nakryty białym obrusem.Wokół niego rozsypane były płatki róż.Zapalonych było też kilka świec. 
Było tak idealnie.Randka jak ze snów. 
-Justin? - zapytała Bella,a w tym momencie ktoś zakrył jej oczy.Odwróciła się i ujrzała swojego księcia.Justin od razu złączył ich usta w czułym,delikatnym pocałunku. 

*** 
Ach...jak romantycznie.xD 
Spokojnie,wszystko będzie idealnie opisane,ale 
podzieliłam to na dwie części aka dwa rozdziały.  
Z tego rozdziału jestem zadowolona. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY 
PS.BYŁABYM WDZIĘCZNA JEŻELI UDOSTĘPNIALI BYŚCIE TO 
OPOWIADANIE,ŻEBY WIĘCEJ LUDZI MOGŁO JE PRZECZYTAĆ.  
POZDRAWIAM I DO NASTĘPNEGO 





Rozdział 6

Następnego dnia,Bella wracała do Londynu.Równo o 13.05 jej samolot wylatywał ze Stratford.
Wczorajsza rozmowa z Justinem dała jej wiele do myślenia.Wiedziała,że chłopak ją kocha.Ona też go kochała,ale bała się że on znowu zacznie się bawić jej uczuciami.Chociaż jego wczorajsze słowa i łzy w jego oczach.To było prawdziwe i czuła to.Serce było na "tak".Mówiło,żeby do niego wróciła,ale rozum mówił "nie.Kazał jej być ostrożną.
Przyjaciele dziewczyny,też nie chcieli żeby wyjeżdżała.Ryan zaproponował,też żeby zamieszkała u niego i Chaza,dopóki czegoś nie znajdzie.
Bella,po tych wszystkich miłych słowach,postanowiła że wróci.Chciała zrobić przyjaciołom niespodziankę.
Wraca do Londynu,tylko po to,żeby pożegnać się z Amy i Bradem oraz zrezygnować z pracy.
Z takim nastawieniem wracała do Anglii.
O 17.00 była już w swoim mieszaniu.Wzięła szybki prysznic i ubrała się w ciuchy,które nadawały się na spotkanie w kawiarni.Właśnie tam umówiła się z Amy i Bradem.O 18.00 była na miejscu.
-Hej - przywitała się z każdym z nim buziakiem w policzek.
-Cześć - powiedzieli równo.
-Brzmiałaś bardzo poważnie przez telefon,coś się stało? - zapytała Amy.
-Tak,znaczy nie - potrząsnęła głową Bella - Chodzi o to,że wyjeżdżam.Wracam do Kanady. - oznajmiła.
-Dlaczego? - zapytał Brad.
-Po prostu czuję,że Londyn to nie miejsce dla mnie - wzruszyła ramionami - I chociaż jestem z Włoch,to czuję się tak trochę Kanadyjką.Nie Angielką - zaśmiała się.
-Rozumiemy - pokiwała głową Amy.
Trójka znajomych rozmawiał jeszcze 3 godziny,po czym wszyscy rozeszli się do swoich mieszkań.
Bella postanowiła zadzwonić do Clary.
-Halo? - odezwał się głos Clary.
-Cześć Clary .Co u ciebie? - zapytała Bella.
-Wiesz,świetnie.Mam na myśli,że wszyscy się cieszą razem ze mną i Chazem. Nawet nasi rodzice - zaśmiała się Clary,na co przyjaciółka jej zawtórowała. 
-Szkoda,że cię tu nie ma - westchnęła ciężarna. 
-Uwierz,że ja też wolałabym być w Kanadzie.
-To wróć - powiedziała jej przyjaciółka,tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. 
-Zastanowię się - powiedziała z uśmiechem,bo znała już decyzję o powrocie. 
-Ok.Pa - westchnęła Clary,po czym się rozłączyła. 
Bella ponownie wzięła prysznic i po chwili poszła spać. 
Następnego dnia,wstała o 8.00,a ponieważ do pracy miała na 9.30 szybko wstała i poszła pod prysznic. 
Ubrała się,uczesała włosy w pół kucyka i zrobiła lekki makijaż.  
W międzyczasie zjadła śniadanie,a po kończonym posiłku wyszła z domu,pod którym już czekała taksówka. 
W pracy była o 9.20,ale szczerze mówiąc przyszła tylko się zwolnić,a nie pracować. Postanowiła od razu załatwić sprawę. 
Zapukała do jego gabinetu,a kiedy usłyszała "proszę" po prostu weszła do pomieszczenia.  
-Dzień dobry - przywitała się. 
-Dzień dobry,Bella.Co cię tu sprowadza? - zapytał pan Black. 
-Chodzi o to,że ja chciałam zakończyć pracę tutaj - powiedziała na jednym wdechu. 
-Coś się stało? - zapytał. 
-Nie,po prostu wracam do Kanady. 
-Więc jesteś Kanadyjką? - uniósł jedną brew z uśmiechem. 
-Nie - pokiwała głową ze śmiechem - jestem Włoszką,ale mieszkam w Kanadzie od 16 roku życia. 
-To wyjaśnia twój akcent - zauważył. 
-Tak.Mam nadzieję,że nie ma mi pan tego za złe. 
-Nie oczywiście,że nie - uśmiechnął się do niej promiennie. 
-Życzę Ci powodzenia - uśmiechnął się. 
-Dziękuję,ja panu też.Do widzenia - pożegnała się. 
-Do widzenia - odpowiedział. 
Włoszka z uśmiechem wróciła do domu i zaczęła pakować swoje rzeczy.  
*** 
Tymczasem Justin był w świetnym nastroju. 
-Cześć frajerzy - zaśmiał się,kiedy jego przyjaciele mieli przerwę "na kawę". 
-Cześć - odpowiedział lekko zdziwionym tonem Chaz.  
-Jak tam? - zapytał szatyn. 
-Dobrze - kiwnął głową Ryan - Dlaczego jesteś taki szczęśliwy? - zapytał. 
-Wiecie...rozmawiałem wczoraj z Bellą i wszystko sobie wyjaśniliśmy - powiedział z wielkim uśmiechem na ustach. 
Chaz i Ryan odwzajemnili gest,jakim był uśmiech. 
-Przy okazji zapraszam was dzisiaj na kręgle.Z dziewczynami oczywiście - puścił im oczko. 
-Okay - przytaknął Somers. 
Skończyli pić kawę i wrócili do pracy,która nie było zbytnio interesująca.
Pracowali w biurze,porządkując jakieś papiery w archiwum firmy. 
Tą pracę załatwił im ojciec Chaza,więc nie mogli odmówić.Poza tym zarabiają dość dobrze.Jednak minusem tej pracy to to,że muszą przychodzić w koszulach,a chłopcy tego nie lubią. 
*** 
Bella miała zarezerwowane bilety na jutro.Nie mogła uwierzyć,że wraca.Życie szykuje dla niej jeszcze trochę niespodzianek,ale pozytywnych. 
-Może wreszcie wszystko się ułoży - powiedziała do siebie,wzruszając ramionami. 
Była 21.00,więc dziewczyna położyła się do łóżka,bo już o 8.00 miała lot. 
***  
Tymczasem piątka przyjaciół świetnie się bawiła na kręglach. 
-Szkoda,że Belli nie ma - westchnęła Jane,kiedy siedziała przy stoliku tylko z Clary. 
-Tak - przytaknęła jej dziewczyna. 
-W sumie to pięć lat temu nie pomyślałabym,że się zaprzyjaźnimy - zaśmiała się Jane. 
- O tak - zaśmiała się - Złamałaś jej nos - wybuchnęły śmiechem. 
-Pocałowała Ryana - zauważyła Jane - ...który nie był moim chłopakiem,a ona była pijana - mówiła przez śmiech. 
-To była plotka numer jeden przez następny miesiąc. 
-Przecież bałam się podejść do Ryana - śmiała się Jane. 
-Aż w końcu Chaz cię dosłownie popchnął na niego. 
-Tak... - westchnęła Blue,która w tym momencie spojrzała na swojego chłopaka. 
Ryan pomachał jej,a ona to odwzajemniła. 
*** 
Następnego dnia równo o 8.00 samolot Belli wystartował z Londynu. 
"Powracam" - pomyślała z uśmiechem włoszka. 
*** 
Rozdział mi się nie podoba.
Pisałam go dość długo,ale ...
nie podoba mi się.
Najgorszy też nie jest. 
No cóż w ogóle to powoli zbliżamy się do końca opowiadania,ale mam
pomysł na następne,więc 
jeżeli lubicie moją twórczość to się nie martwcie. xD  
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I 
SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY 
:p 
:) 
<3 
:) 











niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 5

Sobota,15 października,godzina 12:56.
W tej chwili wylądował samolot z Londynu.Bella była zdenerwowana.Tak samo jak Clary,ale chodzi o to,że włoszka bała się,że spotka Justina. 
Wciąż go kochała,ale próbowała oszukać samą siebie. Clary natomiast bała się,że Chaz ją zostawi i sama będzie musiała wychowywać dziecko.
Każda z nich miała mętlik w głowie,ale musiały wziąć się w garść.
Kiedy samolot wylądował i przyjaciółki zabrały swoje walizki,złapały taksówkę,która jechała w stronę mieszkania Somersa i Butlera. 
Po 15 minutach były na miejscu,więc wyszły z pojazdu uprzednio płacąc za przejazd.Bella wzięła walizki,ponieważ nie pozwoliła przyjaciółce dźwigać. 
Weszły po schodach i zadzwoniły do drzwi.Po chwili otworzył im Ryan.
Chaz słysząc dźwięk dzwonka od razu pobiegł do drzwi,a kiedy zobaczył tam Clary - odetchnął z ulgą.Podszedł i mocno ją przytulił. 
-Nigdy więcej mi tego nie rób - wyszeptał w jej włosy.
Tak naprawdę,od tygodnia nie wiedział co się z nim dzieje.Jego pierwszą myślą po przebudzeniu była Clary,myślał gdzie jest,co robi,czy nic niej nie jest.To oczywiste,że był zakochany,ale jeszcze tego nie wiedział. 
Ryan natomiast przywitał się z Bellą,po czym zabrał jej walizkę i zaniósł do swojej sypialni,gdzie była też Jane.
Kiedy w drzwiach zobaczyła przyjaciółkę,podbiegła do niej i przytuliła. 
-Nie wierzyłam jak Chaz powiedział,że przyjedziesz - uśmiechnęła się. 
-Czyli wszystkim wypaplał - zażartowała,na co cała trójka się zaśmiała. 
-Jak sobie tam radzisz ? - zapytał Ryan. 
-Wiesz...jest dobrze.Mam pracę i znajomych.Oczywiście to tutaj są moi przyjaciele,czyli wy,ale daję radę.Chociaż psychicznie ciągle jestem w rozsypce - ostatnie zdanie powiedziała cicho. 
- A On? Co u niego ? - zapytała,bawiąc się palcami.To było oczywiste,ze pytała o Justina,ale wypowiedzenie jego imienia,było dla niej zbyt bolesne. Za dużo wspomnień ze sobą wiązało. 
- Jest w totalnej rozsypce.Razem z Chazem widzimy go w pracy i on zachowuje się jak zombie.Dosłownie.Przestał się uśmiechać i nie wychodzi już na imprezy.To tak jakby w ogóle nie on.Wiesz,chyba powiedzenie "Zaczynamy coś doceniać,dopiero jak to tracimy" jest w jego przypadku idealne.Docenił miłość dopiero jak go opuściła.Rozumiesz mnie? 
Włoszka tylko przytaknęła.
-Wiecie,kilka tygodni temu zadzwonił do mnie.Jak był pijany i powiedział,że żałuje że w ogóle mnie poznał i jeszcze kilka nieprzyjemnych rzeczy - westchnęła.
-Tak,wiem o tym - zaczął Ryan- Chciał dzwonić do ciebie i cię przepraszać,ale wiedział,że nie odbierzesz.Przykro mi,że to wszystko cię spotkało - Butler położył dłoń na jej ramieniu,żeby dodać jej otuchy. 
-Może tak miało być - westchnęła - Może żądałam zbyt wiele - wzruszyła ramionami.
-OK.Koniec tych depresyjnych gadek - zachichotała Reed - Co tam u was? 
I od tej pory przyjaciele zaczęli rozmawiać na wszystkie tematy.
*** 
W tym samym czasie na dole,w salonie Clary starała się powiedzieć Chazowi o swojej ciąży. 
-Dlaczego wyjechałaś? - zapytał troskliwie,kiedy obejmował ją ramieniem. 
-Nie chcę być dla Ciebie ciężarem - westchnęła,po czym zamknęła oczy starając się powstrzymać łzy,które po chwili i tak wypłynęły z jej oczu.  
-Nie płacz,skarbie - szepnął,wycierając słoną ciecz,wypływającą z jej oczu - Po prostu mi powiedz. 
-Nie wiem jak to powiedzieć - przyznała cicho. 
-Najprościej - zachęcił ją. 
Wypuściła oddech,który wstrzymywała. 
-Jestem w ciąży - szepnęła. 
Chaz wytrzeszczył oczy,a dziewczyna wstała. 
-Przepraszam,a teraz po prostu wyjadę i zniknę z twojego życia - powiedziała przez łzy. 
Kiedy tylko wstała,chłopak pociągnął ją za nadgarstek przez co dziewczyna siedziała na jego kolanach. 
-Dlaczego to robisz? - zapytała.
-Co robię? - uniósł jedną brew.
-Nie pozwalasz mi odejść - szepnęła. 
-Bo Cię kocham - zaśmiał się i pocałował ją w usta. 
-Damy radę - szepnął w jej usta,po skończonym pocałunku. 
*** 
Około 19.00 Bella postanowiła,że pójdzie na spacer.Zostaje tu do jutra,a potem znowu wraca do Londynu. 
Poszła w tylko jej znane miejsce.Mianowicie była to mała łąka niedaleko plaży. 
Było tam bardzo "przytulnie".Drzewa otaczały ją z każdej strony,niedaleko płynął strumyk,przez co było słychać szum wody.Najlepsze było to,że na środku łąki rosło drzewo.
To Justin pokazał jej to miejsce.Nawet zamontował huśtawkę,która była przymocowana na drzewie.
Po 20 minutach była na miejscu.Czuła się tu bardzo dobrze.Tak jakby była w jej własnym świecie. 
Usiadła na huśtawce i poczuła się jak małe dziecko,które czerpie z tej zabawy tyle frajdy.Ona teraz też czerpała.Uśmiech nie schodził jej z twarzy. 
W tej chwili Justin też przyszedł w to miejsce. 
Wytrzeszczył oczy jak zobaczył osobę siedzącą na huśtawce.
-Bella? - zapytał,kiedy podszedł bliżej. 
-Justin? - natychmiast zeskoczyła z "przedmiotu",na którym siedziała - Co ty tu robisz? 
-Przyszedłem pomyśleć - wzruszył ramionami. 
-To ja chyba powinnam iść - powiedziała zakłopotana. 
-Zostań.Przecież starczy tu miejsca dla nas Szatyn natomiast usiadł z drugiej strony drzewa. 
-Przepraszam - westchnął,po kilku minutach ciszy. 
-No,wiesz za ten telefon.Wtedy w nocy.Nawet nie wiesz jak żałuję - powiedział,bawiąc się palcami. 
-Nic się nie stało - zapewniła,siadając koło niego. 
-Żałuję za wszystko co robiłem.Jestem idiotą.Teraz nawet nie mogę patrzeć na siebie w lustrze,bo widzę potwora,który zranił najlepszą dziewczynę na świecie -westchnął. 
-Nie obwiniaj się Justin,może teraz cierpię,ale wierzę że to stało się po coś - położyła rękę na jego ramieniu Bella. obojga. 
-Ok - wzruszyła ramionami,wracając na huśtawkę. 
-Wiem,że nigdy mi nie wybaczysz,bo ja sam sobie nie mogę tego wybaczyć. 
Bella wiedziała,że chłopak mówił szczerze.Widziała nawet łzy w jego oczach.  
-Justin,po prostu.Zostańmy przyjaciółmi - wyciągnęła rękę w jego stronę. 
Chłopak natychmiast ją uścisnął. 
-Wiesz,co jest najgorsze? - zapytał. 
-Co? - odpowiedziała pytaniem. 
-To,że tu nie mieszkasz.To,że jesteś tysiące kilometrów ode mnie.
To,że nie mogę cię zobaczyć codziennie,kiedy się obudzę.To,że nie mogę patrzeć na twój uśmiech każdego dnia.To,że tęsknię za tobą. 
Pamiętaj,że ja zawsze będę cię kochał. 
-Ja muszę to przemyśleć - powiedziała wstając. 
-Dziękuję - szepnął Justin,który pozostał na łące. 
"Może Stratford to moje miejsce" - pomyślała,kiedy była w połowie drogi do domu. 
*** 
Mamy rozdział 5. 
Dzisiaj mam wenę,więc dodam chyba jeszcze jeden rozdział. 
Mam na niego plan. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY. 
PS. BYŁABYM BARDZO WDZIĘCZNA JEŻELI POLECALIBYŚCIE MOJEGO 
BLOGA. 
Przy okazji można komentować z anoima,więc jeśli kto nie ma tu konta 
to i tak może komentować. 
:P 









sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 4

Bella przeprowadziła się do Londynu równo miesiąc temu.Znalazła pracę jako kelnerka w Starbucksie.Ma tutaj kilku znajomych,czyli Amy,która pracuje razem z nią i Brada,na którego wpadła w czasie joggingu jakieś dwa tygodnie temu. 
Przyzwyczaiła się do życia tutaj.Oczywiście,codziennie rozmawiała z przyjaciółmi ze Stratford.
Jeśli chodzi o Justina to starała się zapomnieć,ale nie zawsze wychodziło.
Czasem w nocy,wszystkie jej uczucia po prostu ją przerastały i dziewczyna wylewała hektolitry łez. 
Od jego nocnego telefonu powiedziała przyjaciołom,że nie chce z nim rozmawiać już nigdy więcej.
Justin przestał chodzić na imprezy.Rzadko spotykał się z przyjaciółmi. 
Mało się uśmiechał.To tak jakby depresja.
Chaz i Ryan starali się go rozweselać,wyciągać na miasto ale to nic nie dawało.On i tak nie wychodził.Był bardzo upartym człowiekiem. 
Po prostu zrozumiał swoje błędy,ale było już za późno. 
Ona wyjechała,a kiedy dowiedział się,że dzwonił do niej wtedy w nocy to myślał że spali się ze wstydu. 
To były najgłupsze rzeczy jakie kiedykolwiek powiedział. 
*** 
Bella siedziała w domu oglądając telewizję.
Był piątek,godzina 17.00.Dziewczyna godzinę temu wróciła z pracy,więc nie miała nic ciekawego do roboty. 
Poza tym Amy była jeszcze w pracy,a Brad - on codziennie pracował do późna. 
Nagle dziewczyna usłyszała dzwonek do drzwi,dziewczyna nie spodziewała się nikogo.Wstała z kanapy,po czym podeszła do drzwi. 
Kiedy je otworzyła,przeżyła szok. 
Jej oczy były wytrzeszczone,a usta formowały się w literkę "o". 
-Clary? - zapytała - Co ty tu robisz? 
-Mogę wejść? - zapytała cicho dziewczyna.  
-Jasne,chodź - powiedziała Bella. 
-Zawiodłam wszystkich - zaczęła jej przyjaciółka,kiedy siedziały na kanapie z kubkiem gorącej czekolady w ręku - On mnie teraz znienawidzi.Tak samo moi rodzice i jego też. - mówiła,patrząc w pustą przestrzeń. 
-O czym ty mówisz,Clary? - zapytała zdezorientowana Bella. 
-Wiesz...tydzień temu byłam na imprezie z Jane i chłopakami,znaczy Chazem i Ryanem. Chaz i ja wypiliśmy bardzo dużo i potem poszliśmy do mojego mieszkania i tam... - przełknęła gulę w gardle - uprawialiśmy sex i ja umm... 
jestem w ciąży - ostatnie trzy słowa powiedziała bardzo cicho,niemal szeptem,ale Reed doskonale wszystko słyszała.
Po skończonym monologu łzy zaczęły spływać po jej twarzy,a Bella po prostu przytuliła przyjaciółkę. 
Trwały w uścisku jaki czas,aż w końcu zadzwonił telefon włoszki.
Spojrzała na wyświetlacz "Chaz ;)". 
-Halo? - powiedziała. 
-Bella,cześć. Gadałaś,może z Clary,bo nie odzywa się od tygodnia? 
-Ona jest u mnie - powiedziała na jednym wdechu Reed. 
-Mogłabyś dać mi ją do telefonu ? 
-To nie jest dobry pomysł.Jutro się z nią zobaczysz... 
-Naprawdę? 
-Tak.Wsiadamy do pierwszego samolotu i lecimy do was. 
-Też przyjedziesz? To świetnie ! 
-Bądź spokojny Chaz.Do zobaczenia jutro. 
-Trzymaj się mała. 
I zakończyła połączenie. 
-Czy ty zwariowałaś? Nie chcę tam wracać! - krzyknęła Clary. 
-Nie denerwuj się.On musi się dowiedzieć - powiedziała Bella. 
-Zaraz wracam - rzuciła Bella,wstając z kanapy. 
Szybko poszła po swojego laptopa i wróciła do salonu. 
Zarezerwowała bilety na sobotę,wylot o godzinie 9.06. 
-Damy radę - powiedziała Bella do przyjaciółki,chwytając jej dłoń. 
Oprócz wiadomości dnia,dziewczyny przegadały jeszcze 4 godziny na wszystkie tematy.Potem,około 22.00 poszły spać.
W końcu następny dzień będzie pełen wrażeń. 

*** 
Rozdział bardzo krótki. 
Miałam wenę,więc dodałam dzisiaj.
WOW !!! 
2 rozdziały w ciągu 1,5 h.  
Szleję... 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ
UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY. 





Rozdział 3

- Zadzwoń od razu jak wylądujesz.Dobrze ? - zapytała Jane,kiedy przytulała przyjaciółkę na lotnisku. 
-Jasne mamo - jęknęła sarkastycznie Reed. 
Jane tylko przywróciła oczami. 
-Nie wierzę,że wyjeżdżasz - powiedział Chaz. 
-Będę tęsknić - dodał ciemnowłosy.  
-Bella...wrócisz? - zapytał cicho Ryan. 
-Jasne,ale narazie muszę sobie wszystko poukładać - westchnęła.
-Wiesz,że on żałuje,prawda ? - uniósł jedną brew. 
-Wiem,ale my chyba nie jesteśmy sobie przeznaczeni - wzruszyła ramionami. 
-Przemyśl to - powiedział i po prostu ją przytulił. 

Pasażerowie lotu Stratford - Londyn proszeni są do odprawy. 

-Czas na mnie - wzruszyła ramionami. 
Szybko jeszcze przytuliła każdego z nich i poszła w stronę odprawy. 
Przyjaciele stali na lotnisku jeszcze przez chwilę po czym poszli w stronę samochodu Ryana. 
-Kto mu powie? - zapytała Clary. 
Wszyscy dobrze wiedzieli,że chodzi o Justina. 
-Może Ryan i ja do niego pojedziemy - mruknął Chaz. 
Po podwiezieniu dziewczyn do Clary ruszyli w stronę mieszkania Justina. 
*** 
Szatyn siedział na sofie,bezmyślnie wpatrując się w ekran telewizora. 
Nie mógł sobie wybaczyć,że to robił. Owszem był podrywaczem,ale na początku były to tylko zabawy,a potem...no,cóż stało się to co się stało.   
Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi,więc powoli ruszył w ich stronę. 
-Cześć - uśmiechnął się smutno Ryan i wykonał ich uścisk dłoni.
Tak samo Chaz. 
-Musimy pogadać - powiedział Chaz. 
-Jeśli chcecie mi mówić jakim jestem idiotą to nie musicie,bo to wiem.Wiecie,co? Popełniłem największy błąd w życiu. 
I wiecie co jest najgorsze,że tego nie da się naprawić - skończył swój monolog. 
-Chodzi o to,że no...eee...ona...znaczy Bella...no ona...ona...wyjechała - jąkał się Ryan. 
-CO ??? - wykrzyknął Bieber. 
-Gdzie ? 
-Kiedy ? 
Zadawał pytania Bieber.
-Wyjechała dzisiaj.Właściwie to wracamy z lotniska. - westchnął Butler. 
-Wyjechała do Londynu - dodał Chaz. 
Justin odchylił głowę do tyłu,zamykając oczy. 
- Po prostu zostawcie mnie samego - mruknął. 
-Jasne. 
-Trzymaj się,Bieber - rzucił Chaz,zanim wyszli. 
Szatyn nie wiedział co ma za sobą zrobić.
Poszedł do salonu i chwycił butelkę whisky z szafki na alkohol. 
Po 2 godzinach wypił całą butelkę trunku,po czym chwycił swój telefon i wybrał 
z kontaktów numer Belli,która figurowała w jego telefonie jako "Księżniczka ♥" 
-Halo? - odezwał się zaspany głos dziewczyny,w końcu u niej była 1.00 w nocy. 
-Dobrze się bawisz w Londynie? A może uciekłaś ode mnie? 
Żałuję,że kiedykolwiek zacząłem z tobą rozmawiać. 
Straciłem 5 pieprzonych lat,a mógłbym w tym czasie przelecieć 
tyle panienek,ale wolałem ciebie.Wiesz,ile dziewczyn chciałoby być na twoim 
byłym miejscu...Żegnaj suko - wybełkotał po czym się rozłączył. 
Bella nie wiedziała o co chodzi,ale po głosie Justina,wywnioskowała że był pijany.
"Pijany prawdę Ci powie" - pomyślała. 
-To nie może być prawda - powiedziała,po czym chciała ponownie usnąć,ale jej to nie wychodziło. 
*** 
Hejka !!! 
Oto nowy rozdział... 
Mam nadzieję,że wam się spodobał. 
Proszę was...
Komentujcie,bo wyświetleń jest o wiele więcej,niż 
komentarzy...więc to trochę dziwne.
Ale cóż,dziękuję tym co komentują i 
są tu ze mną od początku.xdd 
Kocham WAS !!! 
Przy okazji Kamil Stoch zdobył 2-gi złoty medal 
na Igrzyskach w Sochi. 
Ale mam podjarę. 
Tak mu dzisiaj kibicowałam. 
W takich momentach cieszę się,że jestem Polką. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA 
MOJEJ TWARZY. 
<3 
<3 
<3 
<3 









piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 2

Od tego feralnego dnia minęły 2 tygodnie.Bella od tego czasu mieszka z Clary. Nie rozmawiała z Justinem,nawet nie była w mieszkaniu po swoje rzeczy,ale dzisiejszego wieczoru postanowiła tam jechać.Była już 18.00,więc Bella myślała,że Justin jest w drodze na jakąś imprezę.Pomyliła się. 
Kiedy przekroczyła próg "swojego" mieszkania wszystkie wspomnienia powróciły.Przeżyła tutaj naprawdę dużo świetnych chwil.Na przykład,kiedy gotowała razem z Justinem.Uśmiechnęła się do siebie. 

-Jestem głodny - jęknął Justin. 
Bella wstała i wyciągnęła rękę do Justina.Ten chwycił ją i również wstał. 
Dziewczyna pociągnęła go do kuchni. 
-Co sobie życzysz ? - zapytała,na co Justin tylko wzruszył ramionami. 
-Jesteś taki pomocny - powiedziała sarkastycznie. 
Justin zaczął się śmiać. 
-Może lassange ? - zapytała dziewczyna. 
-Umm...okay - przytaknął i już chciał wyjść,ale Bella złapała jego nadgarstek. 
-Nie tak szybko - powiedziała w jego usta,kiedy już stali naprzeciwko siebie. 
-Mam Ci pomóc ? - uniósł jedną brew. 
Reed pokiwała twierdząco głową. 
Kiedy Bieber'owi wpadła mąka do rąk od razu obrzucił nią Bellę. 
Ona zaczęła rzucać w niego makaronem i tak zaczęła się walka na jedzenie. 

Po chwili dziewczyna wróciła do rzeczywistości i szybkim krokiem poszła do sypialni.Otworzyła drzwi,a na łóżku zastała leżącego Justina z ich wspólnym zdjęciem w ręku. 
-Nie wiedziałam,że tu będziesz - podrapała się po policzku - Przyszłam tylko po swoje rzeczy. 
Justin westchnął. 
-Czy to musi się tak kończyć ? - zapytał Bieber. 
-Gdybyś mnie nie zdradzał na boku to by się nie skończyło - warknęła Bella,wyjmując dużą,fioletową walizkę z szafy. 
Po chwili walizka zaczęła się wypełniać ubraniami,biżuterią i kosmetykami Belli. 
-Popełniłem błąd - mruknął. 
-Powiedz tylko jedno.Dlaczego to robiłeś ? - zapytała,powstrzymując łzy. 
-Sam nie wiem - podrapał się po karku. 
-Po prostu Ci nie wystarczałam.Przyznaj to - krzyknęła. 
-Przepraszam - powiedział ze skruchą w głosie. 
-Głupie "przepraszam" teraz nic nie zmieni.Nie cofniesz nim tego co robiłeś - przymknęła oczy,pozwalając swoim łzom wypłynąć. 
-Żegnaj Justin - powiedziała,wychodząc z pokoju. 
-Bella - powiedział,kiedy była przy drzwiach - Pamiętaj,że zawsze będę Cię kochał. 
Nic nie odpowiedziała,po prostu wyszła. 
Schowała walizkę do bagażnika,po czym pojechała w znanym jej kierunku. 
Pojechała na plażę. 
"Dlaczego akurat mi się to przytrafiło ? Myślałam,że on mnie kocha,a tak naprawdę to były tylko puste słowa.Okay.Może na początku naszej znajomości serio co czuł,ale teraz to wszystko zniknęło.Jesteśmy dla siebie nieznajomymi. 
Myślę,że czas coś zmienić.Może wyjechać,zacząć wszystko od nowa.
Moi rodzice mają mieszkanie w Londynie,więc może warto się do niego przeprowadzić.Nie na stałe,po prostu muszę się z niego wyleczyć" - myślała dziewczyna,podczas gdy siedziała na plaży.  
Po chwili zrobiło się jej zimno,więc postanowiła wrócić do domu przyjaciółki. 
***  
Następnego dnia,po skończonej pracy,Bella i Clary wróciły do domu.
Obydwie pracowały w jednym  butików w centrum handlowym. 
-Clary ? - zapytała Amber,kiedy jej przyjaciółka siedziała na sofie,oglądając jakiś serial - Możemy porozmawiać ? 
-Jasne - przytaknęła jej przyjaciółka,wyłączając telewizor. 
-Postanowiłam,że wyjeżdżam - odparła na jednym wdechu,bawiąc się swoimi palcami.  
-Co? - krzyknęła oszołomiona Clary - Gdzie? Kiedy? 
-Chcę wyjechać do Londynu.Nie na stałe.Po prostu na jakiś czas.Muszę sobie wszystko poukładać. 
-Jesteś pewna? - zapytała przyjaciółka włoszki,na co ta tylko przytaknęła. 
-Zadzwonię do Jane - westchnęła Evans.  
Po 30 minutach brązowooka była w mieszaniu panny Clary,a Bella opowiadała jej o swoich zamiarach. 
-Nie możesz wyjechać przez niego - westchnęła Jane. 
-Owszem mogę.Dziewczyny będę dzwonić,pisać i damy radę.Wrócę tu niedługo - zapewniła Bella. 
-Trzymamy Cię za słowo - zaśmiała się Clary. 
Dziewczyny siedziały razem do wieczora.Nawet zarezerwowały bilet dla Belli na czwartek.Dzisiaj był wtorek,więc zostały im dwa dni. 
*** 
-Wiesz,że Bella wyjeżdża - zagadnęła Jane Ryana,kiedy była w jego mieszkaniu,które dzielił razem z Chazem. 
W tym momencie para leżała na łóżku Ryana. 
-Co? - wytrzeszczył oczy Ryan. 
-Wyjeżdża za dwa dni,ale prosiła żeby Justin się nie dowiedział.Nie chce się z nim więcej spotkać. 
Butler westchnął.
-To mój najlepszy przyjaciel.Już jest załamany,a jak ona wyjedzie to nie wiem co zrobi.Wiem,że źle zrobił,ale on ją kocha - spojrzał się na dziewczynę. 
-Uwierz mi,że ona go też i Bella tak bardzo cierpi.Stara się tego nie pokazywać.Trzyma wszystkie te emocje w sobie i stara się pokazać,że wszystko jest OK. 
-Może to i dobrze - powiedział Ryan - W sensie - oboje będą mogli to sobie przemyśleć i spojrzeć na to z innej perspektywy. 
-Masz rację - przytaknęła Jane. 


*** 
Oto rozdział drugi.
Mam nadzieję,że Wam się spodobał. 
Dziękuję za pierwsze dwa komentarze pod pierwszym rozdziałem.
Przy okazji Wesołych Walentynek 
i nie przynudzam już. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ
UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY.









niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 1

Dziewczyna siedziała na parapecie,patrząc na rozgwieżdżone niebo.Łzy spływały po jej twarzy,ale wcale się tym nie przejmowała.Tak było co noc.
On - wychodził na imprezy,a ona - po prostu siedziała i płakała.Taka ich rutyna. 
Najgorsze jest to,że Bella obwinia się za to,co się dzieje. 
Jakby ona mu nie wystarczała.Była pewna,że podrywał tam inne dziewczyny,ale gdzieś w głębi duszy nie chciała dopuścić do siebie tej myśli. 
Chyba nie są sobie przeznaczeni.Przecież,gdyby ją kochał nie robił by takich rzeczy,prawda ? 
Reed nie chcąc się zadręczać,postanowiła spróbować usnąć i po kilkunastu minutach jej się to udało.  
*** 
Dziewczynę obudziły dziwne odgłosy z salonu.Przetarła oczy i zeszła na dół. 
Ujrzała tam pijanego Justina,utrzymywanego przez Chaza i Ryana. 
-Co on ze sobą zrobił ? - przyłożyła,ręce do twarzy dziewczyna. 
-Przepraszamy. Straciliśmy nad nim kontrolę - powiedział ze skruchą w głosie Ryan. 
-Nie macie za co.To jego wina - posłała im lekki uśmiech dziewczyna. 
-Okay...gdzie go mamy zanieść ? - zapytał Chaz. 
-Po prostu zanieście go na kanapę - westchnęła,wskazując na mebel. 
-Dziękuję -szepnęła,kiedy jej przyjaciele szli w stronę drzwi. 
-Nie ma za co - uśmiechnął się Chaz - Trzymaj się, mała - pocałował ją w policzek,po czym opuścili dom. 
Brązowowłosa poszła do salonu,aby spojrzeć na chłopaka.Kiedy upewniła się,że chłopak śpi po protu poszła do sypialni i położyła się na łóżku,czekając na sen. 
*** 
Justin obudził się na podłodze z okropnym bólem głowy. 
Starał się sobie przypomnieć co się wczoraj działo,a do głowy przyszła mu jedna myśl: 
"impreza".Wytrzeszczył oczy,kiedy coś mu się przypomniało. 

Chłopak stał oparty o ścianę,kiedy podeszła do niego ładna blondynka,która zaczęła tańczyć przed chłopakiem.Justin od razu pociągnął ją na parkiet.Po kilku przetańczonych piosenkach,ich usta zaczęły dzielić milimetry,aż w końcu się spotkały. 
Bieber pogłębił pocałunek dołączając swój język.
Po chwili zaczął,też jeździć dłońmi po jej ciele. 
Kiedy się od siebie oderwali,Justin został pociągnięty w inną stronę. 
-Co ty odpierdalasz ? - krzyknął Ryan. 
-Masz dziewczynę - dodał Chaz. 
-Przepraszam - mruknął ze spuszczoną głową. 
-To nic nie zmieni - pokręcił głową Ryan,po czym razem z Chazem odeszli od Biebera. 

"Co ja narobiłem?" - pomyślał Bieber,po czym wstał z podłogi i ruszył do kuchni. 
Wziął aspirynę z szafki,po czym popił ją wodą i zauważył karteczkę leżącą na blacie. 
"Pojechałam się spotkać z dziewczynami.Wrócę wieczorem. 
-Bella " 
 Bieber tylko westchnął,po czym poszedł wziąć prysznic. 
*** 
-Znowu wrócił w nocy.Na dodatek pijany do tego stopnia,że Ryan i Chaz pomogli mu wejść do domu - zwierzyła się przyjaciółkom Bella. 
-Myślę,że ona ma taki charakter - powiedział Clary. 
-Tak jest odkąd się do niego przeprowadziłam.Tak nie może być - westchnęła Reed. 
-Miłość wszystko wybacza - mruknęła cicho Jane. 
-Właśnie - urwała na chwilę Bellę - Nie wiem czy to wszystko nie wygasło - dokończyła, bawiąc się palcami.
-Co ? - krzyknęły Jane i Clary w tym samym czasie. 
-My już prawie się nie całujemy,jakbyśmy byli dla siebie nieznajomi - powiedziała cicho Isabella.
-Po prostu przeżywacie kryzys - położyła jej rękę na ramieniu,Jane. 
-Mam nadzieję. 
-Okay... - wstała Clary - Koniec tych smutków,idziemy na zakupy - krzyknęła.
Dziewczyny się zaśmiały i ruszyły za przyjaciółką. 
Po 5 godzinach zakupów,każda z nich podążyła do swojego domu,ale i tak były umówione na imprezę. 
Przekroczyła próg domu z uśmiechem na twarzy,ale natychmiast zniknął kiedy usłyszał dźwięk telewizora dochodzący z salonu. 
-Bella ? - usłyszał krzyk Justina,który zaraz pojawił się w przedpokoju. 
-Tak,to ja - mruknęła.
-Dobrze się bawiłaś ? - zapytał.  
-Tak.Świetnie,ale zaraz też wychodzę - uśmiechnęła się.
-Gdzie ? 
-Idę na imprezę z dziewczynami - wzruszyła ramionami. 
-Och.Chciałem ci powiedzieć,że też wychodzę,więc do zobaczenia - powiedział,chwytając kurtkę.
Bella tylko westchnęła,po czym poszła na górę się szykować. 
Po wzięciu prysznica,uczesała się  i ubrała.  
Popsikała się jeszcze ulubionymi perfumami i usłyszała dźwięk przychodzącego SMS-a. 
Clary napisała,że już są,więc włoszka zeszła ze schodów i ruszyła w stronę samochodu przyjaciółki. 
-Cześć - przywitała się,machając do nich. 
-Hej dziewczyno!Świetnie wyglądasz - zauważyła Jane. 
-Dzięki.Wy też niczego sobie - zaśmiały się wszystkie. 
Po 20 minutach były na miejscu. 
*** 
Tymczasem Justin był w tym samym klubie,do którego przyjechały dziewczyny. 
Trzeba przyznać,że był już mocno pijany,kiedy przyjaciółki przybyły. 
Był na parkiecie z jakąś czarnowłosą dziewczyną.
Ich taniec zaczynał być coraz bardziej odważny,a kiedy w końcu się pocałowali usłyszał tylko : 
-Justin !? 
Doskonale wiedział do kogo należy ten głos.Po chwili poczuł jakby cały alkohol się z niego ulotnił.Był trzeźwy. 
-Bella !? Co ty tu robisz ? 
-Nienawidzę Cię - krzyknęła i wybiegła z klubu.
Jane i Clary tylko przyglądały się całej sytuacji,a kiedy Reed wybiegła z klubu pobiegły za nią tak samo jak Justin. 
-Bella! - krzyknął. 
-Więc tak wyglądają twoje wieczory ? Całujesz się z każdą w tym klubie - wyrzuciła ręce w powietrze. 
Bieber nic nie powiedział,bo to była prawda. 
-To co kiedyś mi mówiłeś wydawało się być takie prawdziwe,ale to były tylko puste słowa.Z nami koniec.Żegnaj Justin - powiedziała przez łzy,po czym wsiadła do samochodu przyjaciółki. 
"Jestem taki głupi" - pomyślał Bieber.  
*** 
Oto pierwszy rozdział.
Mam nadzieję,że was zaciekawił,bo następny będzie 
dopiero za tydzień.
W sensie w piątek.
Za tydzień zaczynam ferie,więc rozdziały będą się
pojawiały może nawet codziennie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
I SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY !!!