sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 3

- Zadzwoń od razu jak wylądujesz.Dobrze ? - zapytała Jane,kiedy przytulała przyjaciółkę na lotnisku. 
-Jasne mamo - jęknęła sarkastycznie Reed. 
Jane tylko przywróciła oczami. 
-Nie wierzę,że wyjeżdżasz - powiedział Chaz. 
-Będę tęsknić - dodał ciemnowłosy.  
-Bella...wrócisz? - zapytał cicho Ryan. 
-Jasne,ale narazie muszę sobie wszystko poukładać - westchnęła.
-Wiesz,że on żałuje,prawda ? - uniósł jedną brew. 
-Wiem,ale my chyba nie jesteśmy sobie przeznaczeni - wzruszyła ramionami. 
-Przemyśl to - powiedział i po prostu ją przytulił. 

Pasażerowie lotu Stratford - Londyn proszeni są do odprawy. 

-Czas na mnie - wzruszyła ramionami. 
Szybko jeszcze przytuliła każdego z nich i poszła w stronę odprawy. 
Przyjaciele stali na lotnisku jeszcze przez chwilę po czym poszli w stronę samochodu Ryana. 
-Kto mu powie? - zapytała Clary. 
Wszyscy dobrze wiedzieli,że chodzi o Justina. 
-Może Ryan i ja do niego pojedziemy - mruknął Chaz. 
Po podwiezieniu dziewczyn do Clary ruszyli w stronę mieszkania Justina. 
*** 
Szatyn siedział na sofie,bezmyślnie wpatrując się w ekran telewizora. 
Nie mógł sobie wybaczyć,że to robił. Owszem był podrywaczem,ale na początku były to tylko zabawy,a potem...no,cóż stało się to co się stało.   
Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi,więc powoli ruszył w ich stronę. 
-Cześć - uśmiechnął się smutno Ryan i wykonał ich uścisk dłoni.
Tak samo Chaz. 
-Musimy pogadać - powiedział Chaz. 
-Jeśli chcecie mi mówić jakim jestem idiotą to nie musicie,bo to wiem.Wiecie,co? Popełniłem największy błąd w życiu. 
I wiecie co jest najgorsze,że tego nie da się naprawić - skończył swój monolog. 
-Chodzi o to,że no...eee...ona...znaczy Bella...no ona...ona...wyjechała - jąkał się Ryan. 
-CO ??? - wykrzyknął Bieber. 
-Gdzie ? 
-Kiedy ? 
Zadawał pytania Bieber.
-Wyjechała dzisiaj.Właściwie to wracamy z lotniska. - westchnął Butler. 
-Wyjechała do Londynu - dodał Chaz. 
Justin odchylił głowę do tyłu,zamykając oczy. 
- Po prostu zostawcie mnie samego - mruknął. 
-Jasne. 
-Trzymaj się,Bieber - rzucił Chaz,zanim wyszli. 
Szatyn nie wiedział co ma za sobą zrobić.
Poszedł do salonu i chwycił butelkę whisky z szafki na alkohol. 
Po 2 godzinach wypił całą butelkę trunku,po czym chwycił swój telefon i wybrał 
z kontaktów numer Belli,która figurowała w jego telefonie jako "Księżniczka ♥" 
-Halo? - odezwał się zaspany głos dziewczyny,w końcu u niej była 1.00 w nocy. 
-Dobrze się bawisz w Londynie? A może uciekłaś ode mnie? 
Żałuję,że kiedykolwiek zacząłem z tobą rozmawiać. 
Straciłem 5 pieprzonych lat,a mógłbym w tym czasie przelecieć 
tyle panienek,ale wolałem ciebie.Wiesz,ile dziewczyn chciałoby być na twoim 
byłym miejscu...Żegnaj suko - wybełkotał po czym się rozłączył. 
Bella nie wiedziała o co chodzi,ale po głosie Justina,wywnioskowała że był pijany.
"Pijany prawdę Ci powie" - pomyślała. 
-To nie może być prawda - powiedziała,po czym chciała ponownie usnąć,ale jej to nie wychodziło. 
*** 
Hejka !!! 
Oto nowy rozdział... 
Mam nadzieję,że wam się spodobał. 
Proszę was...
Komentujcie,bo wyświetleń jest o wiele więcej,niż 
komentarzy...więc to trochę dziwne.
Ale cóż,dziękuję tym co komentują i 
są tu ze mną od początku.xdd 
Kocham WAS !!! 
Przy okazji Kamil Stoch zdobył 2-gi złoty medal 
na Igrzyskach w Sochi. 
Ale mam podjarę. 
Tak mu dzisiaj kibicowałam. 
W takich momentach cieszę się,że jestem Polką. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ UŚMIECH NA 
MOJEJ TWARZY. 
<3 
<3 
<3 
<3 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz