sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 4

Bella przeprowadziła się do Londynu równo miesiąc temu.Znalazła pracę jako kelnerka w Starbucksie.Ma tutaj kilku znajomych,czyli Amy,która pracuje razem z nią i Brada,na którego wpadła w czasie joggingu jakieś dwa tygodnie temu. 
Przyzwyczaiła się do życia tutaj.Oczywiście,codziennie rozmawiała z przyjaciółmi ze Stratford.
Jeśli chodzi o Justina to starała się zapomnieć,ale nie zawsze wychodziło.
Czasem w nocy,wszystkie jej uczucia po prostu ją przerastały i dziewczyna wylewała hektolitry łez. 
Od jego nocnego telefonu powiedziała przyjaciołom,że nie chce z nim rozmawiać już nigdy więcej.
Justin przestał chodzić na imprezy.Rzadko spotykał się z przyjaciółmi. 
Mało się uśmiechał.To tak jakby depresja.
Chaz i Ryan starali się go rozweselać,wyciągać na miasto ale to nic nie dawało.On i tak nie wychodził.Był bardzo upartym człowiekiem. 
Po prostu zrozumiał swoje błędy,ale było już za późno. 
Ona wyjechała,a kiedy dowiedział się,że dzwonił do niej wtedy w nocy to myślał że spali się ze wstydu. 
To były najgłupsze rzeczy jakie kiedykolwiek powiedział. 
*** 
Bella siedziała w domu oglądając telewizję.
Był piątek,godzina 17.00.Dziewczyna godzinę temu wróciła z pracy,więc nie miała nic ciekawego do roboty. 
Poza tym Amy była jeszcze w pracy,a Brad - on codziennie pracował do późna. 
Nagle dziewczyna usłyszała dzwonek do drzwi,dziewczyna nie spodziewała się nikogo.Wstała z kanapy,po czym podeszła do drzwi. 
Kiedy je otworzyła,przeżyła szok. 
Jej oczy były wytrzeszczone,a usta formowały się w literkę "o". 
-Clary? - zapytała - Co ty tu robisz? 
-Mogę wejść? - zapytała cicho dziewczyna.  
-Jasne,chodź - powiedziała Bella. 
-Zawiodłam wszystkich - zaczęła jej przyjaciółka,kiedy siedziały na kanapie z kubkiem gorącej czekolady w ręku - On mnie teraz znienawidzi.Tak samo moi rodzice i jego też. - mówiła,patrząc w pustą przestrzeń. 
-O czym ty mówisz,Clary? - zapytała zdezorientowana Bella. 
-Wiesz...tydzień temu byłam na imprezie z Jane i chłopakami,znaczy Chazem i Ryanem. Chaz i ja wypiliśmy bardzo dużo i potem poszliśmy do mojego mieszkania i tam... - przełknęła gulę w gardle - uprawialiśmy sex i ja umm... 
jestem w ciąży - ostatnie trzy słowa powiedziała bardzo cicho,niemal szeptem,ale Reed doskonale wszystko słyszała.
Po skończonym monologu łzy zaczęły spływać po jej twarzy,a Bella po prostu przytuliła przyjaciółkę. 
Trwały w uścisku jaki czas,aż w końcu zadzwonił telefon włoszki.
Spojrzała na wyświetlacz "Chaz ;)". 
-Halo? - powiedziała. 
-Bella,cześć. Gadałaś,może z Clary,bo nie odzywa się od tygodnia? 
-Ona jest u mnie - powiedziała na jednym wdechu Reed. 
-Mogłabyś dać mi ją do telefonu ? 
-To nie jest dobry pomysł.Jutro się z nią zobaczysz... 
-Naprawdę? 
-Tak.Wsiadamy do pierwszego samolotu i lecimy do was. 
-Też przyjedziesz? To świetnie ! 
-Bądź spokojny Chaz.Do zobaczenia jutro. 
-Trzymaj się mała. 
I zakończyła połączenie. 
-Czy ty zwariowałaś? Nie chcę tam wracać! - krzyknęła Clary. 
-Nie denerwuj się.On musi się dowiedzieć - powiedziała Bella. 
-Zaraz wracam - rzuciła Bella,wstając z kanapy. 
Szybko poszła po swojego laptopa i wróciła do salonu. 
Zarezerwowała bilety na sobotę,wylot o godzinie 9.06. 
-Damy radę - powiedziała Bella do przyjaciółki,chwytając jej dłoń. 
Oprócz wiadomości dnia,dziewczyny przegadały jeszcze 4 godziny na wszystkie tematy.Potem,około 22.00 poszły spać.
W końcu następny dzień będzie pełen wrażeń. 

*** 
Rozdział bardzo krótki. 
Miałam wenę,więc dodałam dzisiaj.
WOW !!! 
2 rozdziały w ciągu 1,5 h.  
Szleję... 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I SPRAWIASZ
UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY. 





1 komentarz:

  1. O m b! Wspaniały rozdział Tam ten też no ale wiesz XD Czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń