wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 6

Następnego dnia,Bella wracała do Londynu.Równo o 13.05 jej samolot wylatywał ze Stratford.
Wczorajsza rozmowa z Justinem dała jej wiele do myślenia.Wiedziała,że chłopak ją kocha.Ona też go kochała,ale bała się że on znowu zacznie się bawić jej uczuciami.Chociaż jego wczorajsze słowa i łzy w jego oczach.To było prawdziwe i czuła to.Serce było na "tak".Mówiło,żeby do niego wróciła,ale rozum mówił "nie.Kazał jej być ostrożną.
Przyjaciele dziewczyny,też nie chcieli żeby wyjeżdżała.Ryan zaproponował,też żeby zamieszkała u niego i Chaza,dopóki czegoś nie znajdzie.
Bella,po tych wszystkich miłych słowach,postanowiła że wróci.Chciała zrobić przyjaciołom niespodziankę.
Wraca do Londynu,tylko po to,żeby pożegnać się z Amy i Bradem oraz zrezygnować z pracy.
Z takim nastawieniem wracała do Anglii.
O 17.00 była już w swoim mieszaniu.Wzięła szybki prysznic i ubrała się w ciuchy,które nadawały się na spotkanie w kawiarni.Właśnie tam umówiła się z Amy i Bradem.O 18.00 była na miejscu.
-Hej - przywitała się z każdym z nim buziakiem w policzek.
-Cześć - powiedzieli równo.
-Brzmiałaś bardzo poważnie przez telefon,coś się stało? - zapytała Amy.
-Tak,znaczy nie - potrząsnęła głową Bella - Chodzi o to,że wyjeżdżam.Wracam do Kanady. - oznajmiła.
-Dlaczego? - zapytał Brad.
-Po prostu czuję,że Londyn to nie miejsce dla mnie - wzruszyła ramionami - I chociaż jestem z Włoch,to czuję się tak trochę Kanadyjką.Nie Angielką - zaśmiała się.
-Rozumiemy - pokiwała głową Amy.
Trójka znajomych rozmawiał jeszcze 3 godziny,po czym wszyscy rozeszli się do swoich mieszkań.
Bella postanowiła zadzwonić do Clary.
-Halo? - odezwał się głos Clary.
-Cześć Clary .Co u ciebie? - zapytała Bella.
-Wiesz,świetnie.Mam na myśli,że wszyscy się cieszą razem ze mną i Chazem. Nawet nasi rodzice - zaśmiała się Clary,na co przyjaciółka jej zawtórowała. 
-Szkoda,że cię tu nie ma - westchnęła ciężarna. 
-Uwierz,że ja też wolałabym być w Kanadzie.
-To wróć - powiedziała jej przyjaciółka,tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. 
-Zastanowię się - powiedziała z uśmiechem,bo znała już decyzję o powrocie. 
-Ok.Pa - westchnęła Clary,po czym się rozłączyła. 
Bella ponownie wzięła prysznic i po chwili poszła spać. 
Następnego dnia,wstała o 8.00,a ponieważ do pracy miała na 9.30 szybko wstała i poszła pod prysznic. 
Ubrała się,uczesała włosy w pół kucyka i zrobiła lekki makijaż.  
W międzyczasie zjadła śniadanie,a po kończonym posiłku wyszła z domu,pod którym już czekała taksówka. 
W pracy była o 9.20,ale szczerze mówiąc przyszła tylko się zwolnić,a nie pracować. Postanowiła od razu załatwić sprawę. 
Zapukała do jego gabinetu,a kiedy usłyszała "proszę" po prostu weszła do pomieszczenia.  
-Dzień dobry - przywitała się. 
-Dzień dobry,Bella.Co cię tu sprowadza? - zapytał pan Black. 
-Chodzi o to,że ja chciałam zakończyć pracę tutaj - powiedziała na jednym wdechu. 
-Coś się stało? - zapytał. 
-Nie,po prostu wracam do Kanady. 
-Więc jesteś Kanadyjką? - uniósł jedną brew z uśmiechem. 
-Nie - pokiwała głową ze śmiechem - jestem Włoszką,ale mieszkam w Kanadzie od 16 roku życia. 
-To wyjaśnia twój akcent - zauważył. 
-Tak.Mam nadzieję,że nie ma mi pan tego za złe. 
-Nie oczywiście,że nie - uśmiechnął się do niej promiennie. 
-Życzę Ci powodzenia - uśmiechnął się. 
-Dziękuję,ja panu też.Do widzenia - pożegnała się. 
-Do widzenia - odpowiedział. 
Włoszka z uśmiechem wróciła do domu i zaczęła pakować swoje rzeczy.  
*** 
Tymczasem Justin był w świetnym nastroju. 
-Cześć frajerzy - zaśmiał się,kiedy jego przyjaciele mieli przerwę "na kawę". 
-Cześć - odpowiedział lekko zdziwionym tonem Chaz.  
-Jak tam? - zapytał szatyn. 
-Dobrze - kiwnął głową Ryan - Dlaczego jesteś taki szczęśliwy? - zapytał. 
-Wiecie...rozmawiałem wczoraj z Bellą i wszystko sobie wyjaśniliśmy - powiedział z wielkim uśmiechem na ustach. 
Chaz i Ryan odwzajemnili gest,jakim był uśmiech. 
-Przy okazji zapraszam was dzisiaj na kręgle.Z dziewczynami oczywiście - puścił im oczko. 
-Okay - przytaknął Somers. 
Skończyli pić kawę i wrócili do pracy,która nie było zbytnio interesująca.
Pracowali w biurze,porządkując jakieś papiery w archiwum firmy. 
Tą pracę załatwił im ojciec Chaza,więc nie mogli odmówić.Poza tym zarabiają dość dobrze.Jednak minusem tej pracy to to,że muszą przychodzić w koszulach,a chłopcy tego nie lubią. 
*** 
Bella miała zarezerwowane bilety na jutro.Nie mogła uwierzyć,że wraca.Życie szykuje dla niej jeszcze trochę niespodzianek,ale pozytywnych. 
-Może wreszcie wszystko się ułoży - powiedziała do siebie,wzruszając ramionami. 
Była 21.00,więc dziewczyna położyła się do łóżka,bo już o 8.00 miała lot. 
***  
Tymczasem piątka przyjaciół świetnie się bawiła na kręglach. 
-Szkoda,że Belli nie ma - westchnęła Jane,kiedy siedziała przy stoliku tylko z Clary. 
-Tak - przytaknęła jej dziewczyna. 
-W sumie to pięć lat temu nie pomyślałabym,że się zaprzyjaźnimy - zaśmiała się Jane. 
- O tak - zaśmiała się - Złamałaś jej nos - wybuchnęły śmiechem. 
-Pocałowała Ryana - zauważyła Jane - ...który nie był moim chłopakiem,a ona była pijana - mówiła przez śmiech. 
-To była plotka numer jeden przez następny miesiąc. 
-Przecież bałam się podejść do Ryana - śmiała się Jane. 
-Aż w końcu Chaz cię dosłownie popchnął na niego. 
-Tak... - westchnęła Blue,która w tym momencie spojrzała na swojego chłopaka. 
Ryan pomachał jej,a ona to odwzajemniła. 
*** 
Następnego dnia równo o 8.00 samolot Belli wystartował z Londynu. 
"Powracam" - pomyślała z uśmiechem włoszka. 
*** 
Rozdział mi się nie podoba.
Pisałam go dość długo,ale ...
nie podoba mi się.
Najgorszy też nie jest. 
No cóż w ogóle to powoli zbliżamy się do końca opowiadania,ale mam
pomysł na następne,więc 
jeżeli lubicie moją twórczość to się nie martwcie. xD  
CZYTASZ = KOMENTUJESZ I 
SPRAWIASZ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY 
:p 
:) 
<3 
:) 











1 komentarz: